Tolerancja

Tolerancja a przyjaciele.


Opustoszała i zasnuta wieczorną mgłą aleja sprawia, że rozglądam się za żywą duszą. Ta moja ludzka stadność sprawia, że cieszy mnie bycie wśród innych, przyjemne rozmowy, w których wszyscy się ze sobą zgadzamy.

Łatwo zawiązują się przyjaźnie wśród światopoglądowo podobnych sobie ludzi. Kiedy słyszę, że ktoś jeszcze wierzy w taki sam jak mój kształt, rozwój rzeczywistości, czuję się zwolniona z tego ciągłego sprawdzania, udowadniania adekwatności mojego obrazu świata do rzeczywistości. Zgoda na cudze wnioski nagradza nas słodkim lenistwem. Niepotrzebna jest już konfrontacja w dyskusji, odrywanie się ze swoim zdaniem od przyjaciół, od których oddzielać się wcale nie chcemy.
Kto z nas ma odwagę testować cierpliwość przyjaciół? Ważniejsze wydaje się bycie lubianym. Nawet jeśli widzę oddalającą się prawdę, wolę pozostać wśród swoich, bezpieczna od osamotnienia, a może nawet i szyderstwa,
gdybym podążyła za nią. Być może uda mi się za jakiś czas delikatnie skłonić wszystkich w naszej grupie do życzliwości dla wielu różnych prawd, tak, by każdy mógł znaleźć swoją własną i nadal czuć się bezpiecznym bo akceptowanym.

Inni szybciej odkryli niszczący wpływ na naszą „paczkę” upierania się przy odkrytej prawdzie swojego życia. Zapewniają, że prawdy nie ma. Każdy może mieć taką, jaka jest mu najprzyjemniejszą. Byleby nie przeszkadzała innym bawić się ich prawdami. Jeśli się zgodzę i uznam, że nie prawd pełniejszych, żmudnie ale realnie odkrywanych, możliwych do uzasadnienia, zobaczę ze zdziwieniem jak nasza wspólnota przyjaciół rozpada się w przypadkową zbieraninę. Zabrakło prawdy, więc i zabrakło nas. A chcieliśmy tylko uniknąć fanatyzmu, sporów. Obojętność i brak jakiegokolwiek stanowiska czy opinii nie okazała się bezpieczniejszą opcją. Nie takiej tolerancji szukałam.

Zatrzymuję się na chwilę przy marmurowej rzeźbie, będącej ozdobą tej alei. Na cokole wygrawerowano:

Ci, którzy dobrze życzą swym przyjaciołom ze względu na nich samych, są przyjaciółmi w najwłaściwszym słowa tego znaczeniu. Doskonała przyjaźń powstaje tam, gdzie wspólnie dąży się do szlachetnego i doskonalącego celu.
„A czy celem tym może być prawda?” – zastanawiam się, strącając liście z sandałów Arystotelesa.

dr Anita Barwicka

Profesor Wyższej Szkoły Bezpieczeństwa z siedzibą w Poznaniu, wykładowca m.in. filozofii.