Wolność

Niewystarczalność osiąganych dóbr.

W zmierzchu lśni ostatnimi błyskami światła alabastrowa rzeźba symbolu ludzkiego bólu. Tak szybko ogarniają ją cienie nocy! Nie umiem już wskazać granic jej szat. Do następnego świtu znakiem jej tu obecności będzie tylko moja pamięć i nadzieja wpółrozświetlenia nadchodzącym brzaskiem.
Przez całe nasze ludzkie życie wciąż ścigamy najróżniejsze swoje marzenia, wierząc, że dotyczą coraz cenniejszych dóbr. Z powszechności naszych pragnień wnioskujemy ich naturalność. Naturalne, a więc usprawiedliwione, pożądanie konkretnych dóbr wydaje nam się pożądaniem ucieleśnień obiektywnego dobra. A jednak nawet w samym środku zabawy pojawić się może to nieprzewidywalne odczucie niezaspokojenia. Matki małych dzieci łatwo dają im ukojenie rozkapryszenia, znudzenia. A co i kto rozproszy w naszej dorosłej długiej podróży to poczucie bezradności, gdy nie wystarcza już nic, by zaspokoić nasze pragnienia?
Jeśliby takiego dobra nie było, czy nasze istnienie i dążenia nie byłyby żałośnie bezsensownymi? Fioletowe anemony przypominają o nigdy niezwieńczonym pełnym sukcesem ludzkim dążeniu do doskonałości. To nie kończąca się trudna droga, na której przejście do końca nigdy nie starczy nam czasu. Osty szarpią dłonie idących, piach hamuje ich zdecydowanie.
Wiecznie zielone drzewo bochenkowe przypomina mi o stałym niezaspokojeniu naszej woli żadnym konkretnym dobrem. Ten kryjący się pod każdym naszym sukcesem głód nienasycenia skłania do dzielenia świata na niedoskonałą doczesność będącą immanencją uchwytnego i doskonałą wieczność, o której myślimy, że jest i nazywamy ją Transcendencją.
W 1893 na ogrodową ławeczkę zaprasza gestem Maurice Blondel: —Ludzka wola jest nastawiona na coś więcej, aniżeli tego, czego chce konkretnie. Żadne dobro konkretne nie zaspokoi woli nastawionej na nieskończoność. Jest w człowieku pragnienie szczęścia, będące siłą napędową wszelkich pragnień, towarzyszące każdemu aktowi pożądania miłości. Jest to nigdy niewygasłe pragnienie Boga jako ostatecznego szczęścia, co świadczy o tym, że osoba jest w swej naturze nastawiona na ostateczne, pełne dobro.
—Niewystarczalność… — szepczę. Mogłaby być ona dowodem na konieczność istnienia Transcendencji? Pewnie tylko przy założeniu racjonalności istnienia takiego bytu, jakim jest człowiek. Przy odczytaniu ludzkiego pragnienia dobra i szczęścia jako naturalnego, czyli celowego. Zwracam się do tego, który poszukiwał racjonalnych przesłanek wiary:

—Dążność naturalna nie może być bezprzedmiotowa, zgodzisz się? Intuicja nienasyconego pragnienia musi być uzasadniona osiągalnym celem… Inaczej nie byłaby dążnością natury. Śmierć nie może więc kłaść kres naszemu dążeniu do dobra, szczęścia doskonałego…
Maurice kiwa aprobująco głową.

Anita Barwicka

Profesor Wyższej Szkoły Bezpieczeństwa z siedzibą w Poznaniu, wykładowca m.in. filozofii.