Wartości

Papież i wojna sprawiedliwa

Niespodziewany śnieg dławi lodowatym ciężarem nadzieje wszystkich wiosennych kwiatów w ogrodzie. Chronię się przed nim w altanie z kruchego szkła, ponownie tu zbudowanej wbrew odłamkom szkła chrzęszczącym o poprzedniej wielkiej wichurze.
Przeglądam trzecią encyklikę papieża Franciszka, o tytule „Fratelli tutti” i widzę w niej rezygnację z dalszego akceptowania przez niego koncepcji „wojny sprawiedliwej”. Myśl św. Augustyna, św. Tomasza miałaby być odrzucona? Powoływano się na nią w przez stulecia, uzasadniając najróżniejsze akty wojenne i działania zbrojne.
Spoglądam na skromną alejkę, rzadko uczęszczaną. Kościół katolicki, prawdopodobnie pójdzie w kierunku zalecenia wiernym, by od początku angażowali się w formy czynnego odrzucania przemocy. Pójdziemy drogą ahinsy Mahatmy Gandhiego? Czy dopracujemy koncepcję „sprawiedliwego pokoju”?

W współczesnej katolickiej koncepcji sprawiedliwej wojny podane były jej konkretne warunki. Jeden z nich głosił, że użycie broni nie może pociągnąć za sobą jeszcze poważniejszego zła i zamętu niż zło, które należy usunąć. I właśnie nad nim ogarnęły papieża (wobec faktu groźby użycia współczesnej broni masowego zabijania) wątpliwości. Papież Franciszek boi się broni jądrowej, chemicznej, biologicznej i innych nowych technologii, które dają wojnie niemożliwą do skontrolowania moc niszczycielską, która uderza w wielu niewinnych cywilów.
Tylko czy takie stanowisko będzie pomocne w szybkiej pomocy napadniętym i ginącym od masowych bombardowań, pozbawianych wody, żywności, wiązanych i mordowanych strzałem w tył głowy?
Innym warunkiem katolickiej wojny sprawiedliwej jest długotrwała, poważna i niezaprzeczalna szkoda wyrządzana przez napastnika narodowi lub wspólnocie narodów. Według następnego wojna jest sprawiedliwa, gdy wcześniej zastosowane wszystkie pozostałe środki zmierzające do położenia jej kresu okazały się nierealne lub nieskuteczne.
I wreszcie: muszą istnieć dla uprawnionej obrony uzasadnione warunki powodzenia. Ale jak trafnie ocenić nadzieje na zwycięstwo, które mają wszystkie walczące strony? Kraj, który wydawał się słabszy, okazuje męstwo i wytrwałość przyciągające pomoc sojuszników i serca ludzi nawet z odległych kontynentów, zmieniając ten wydawałoby się przesądzony już bieg wojny.
Śnieg pada coraz słabiej.
Zastanawiam się, czy te uzasadnione warunki powodzenia nie odbierają prawa do protestu każdej ofierze wszelkiej przemocy? Sprzeciw wobec zła, niezgoda jest czymś więcej niż tylko zewnętrznym działaniem uzasadnionym jego skutecznością. To też akt duchowy ważny dla psychiki i dalszego losu ofiary.
Ten warunek wojny sprawiedliwej nie wydaje mi się wystarczająco dobrze chroniący przed złem. Nawet najcichsze głosy mają prawo wplatać swój wątek protestu w kobierzec świata. Ci, którzy modlą się w ciszy wierzą, że ich myśl jest usłyszana i jest uzasadniona niepodważalną skutecznością odwołania się do boskiej sprawiedliwości.
Jednak dziś wycie wiatru wydaje się zagłuszać moje myśli.

Prawdą jest, że doktryna wojny sprawiedliwej była zbyt często używana do usprawiedliwiania konfliktów, które przynosiły więcej krzywd niż dobra. Powoływały się na nią wszystkie walczące ze sobą strony. Próbowano nią usprawiedliwić także ataki „prewencyjne”.
Słońce rozświetla białe przebiśniegi i żółte pąki krokusów wygrywające ze śniegiem.
Papież Franciszek chce być trzecią stroną rozmów pokojowych. Ale czy może być neutralnym mediatorem? Mediator musi być bezstronny; jednak papież tej religii nie może być neutralny w obliczu ludobójstwa. Czy sama doktryna przeciwstawiania się złu nie wymaga od niego bycia raczej zaangażowanym negocjatorem niż neutralnym mediatorem?

dr Anita Barwicka

Profesor Wyższej Szkoły Bezpieczeństwa z siedzibą w Poznaniu, wykładowca m.in. filozofii.

2 komentarze

  • Kinga

    Myślę, że papież jako zwiastun wszelkiego dobra i bezkonfliktowości, powinien pochylić się nad ofiarami obu stron konfliktu. Człowiek nie ważne jaki by nie był nadal jest człowiekiem. Co do bezstronności, to uważam, że taką właśnie postawę powinien reprezentować.
    Czy uważa Pani, że obecny papież Franciszek jest w stanie spojrzeć bezstronnie i z miłością nawet na osoby, które zagubiły się w konflikcie i dokonują różnorakich czynów, tak jak robił to Nasz papież Jan Paweł II?

  • Anita Barwicka

    Warto pamiętać, że wśród katolików obowiązuje dogmat nieomylności Papieża w sprawach moralności i wiary. Nie chodzi o sprawy codzienne. Tylko trudno jest oceniać sprawy wiary i moralności w oderwaniu od manifestujących je spraw codziennych. Stąd spory i wątpliwości wśród wierzących wobec wypowiedzi Papieża. Jedni mówią o „rozmywaniu winy dotyczących przestępstw”, inni o słuszności wybaczenia i czułości wobec ataków nienawiści.
    Pani redaktor Justyna Kopińska (dziennikarka, socjolożka) zastanawia się nad tymi dyskusjami w artykule: https://www.vogue.pl/a/justyna-kopinska-o-reakcji-papieza-franciszka-na-wojne-w-ukrainie