Pocieszenie Boecjusza. Część 1
Ogród bez kwiatów wydaje się dziwnie milczący, jakby nieuważny. Mglista cisza zakrywa załzawiony kształt roślin. W szarościach oddalonej alejki przystanął Anicjusz Manljusz Seweryn Boecjusz, senator i konsul w państwie Teodoryka Wielkiego, mianowany przez tegoż króla zwierzchnikiem urzędów dworskich i państwowych (magister officiorum). Nie słyszy moich kroków zamyślony nad oskarżeniem wniesionym przeciwko niemu. Nie docenił siły intryg, naszeptywanych pomówień tych, spomiędzy których tak bardzo się wyróżniał.
– Twoje imię: Anicjusz pochodzi od greckiego słowa anisos – „niejednakowy” – witam go.
Uśmiecha się: – Tak, moje cele były niejednakowe z celami innych.
– Oskarżenie wniesione przeciwko tobie stwierdzało, że 1) zabiegasz o wolność senatu, 2) udaremniasz donosy i intrygi donosiciela oskarżające senat o zbrodnię stanu, 3) liczysz na odzyskanie wolności Rzymu, oraz oddajesz się bezbożności w formie magii i czarów.
Anicjusz gorzko tłumaczy: – to był sąd z odległości około 500 mil, zaocznie, bez prawa wyjaśnienia i bez obrońcy, za zbyt wielką troskę o senat … zasądzony zostałem na śmierć i konfiskatę majątku. Wypędzony, pozbawiony godności, zhańbiony w opinii, za dobrodziejstwa otrzymałem wyrok śmierci. Sprawowanie władzy … jeżeli przypada w udziale człowiekowi podłemu, czyni spustoszenia gorsze od ognia wyrzucanego z Etny, potężniejsze od powodzi. Żaden urząd, stanowisko nie ma mocy ze swej natury czynić ludzi szlachetnymi. Sprawowanie władzy nie uczy panowania nad sobą. Udzielane ludziom złym dostojeństwa nie czynią ich godziwymi.
Przytakuję i delikatnie staram się odciągnąć go od przygnębiających myśli: – Ale mówiłeś też, że dążenie ludzi, wypływające z ich natury, zmierza ku szczęściu. Szczęściem zaś jest dobro, które, ktoś osiągnąwszy, nie może, poza tym niczego już więcej pragnąć. I ono właśnie jest sumą wszelkiego dobra.
– Cóż: tylko twardy los czyni ludzi mocnymi, ujawnia dusze wiernych przyjaciół. Miałem też i to szczęście… Dla mnie kto opuści godziwość, przestaje być człowiekiem, a ponieważ nie może się wznieść na boski poziom, przemienia się w zwierzę. Ktoś dziki i niespokojny ćwiczy swój język w sporach? Porównasz go do psa. Gnuśny i tępy leży ospały? Prowadzi życie na modlę osła. Życie moralne winno być normowane prawami, jakie rządzą wszechświatem. Twój ogród pełen jest filozofów, a zadaniem filozofii jest wydobyć przyczyny ukrytych rzeczy i wytłumaczyć zasłonięte cieniem racje.
dr Anita Barwicka