Nadzieja a sens życia
Nad brzegiem morza widzę niemieckiego filozofa Ernsta Blocha i przypominam sobie, że dla niego nadzieja nadaje pełniejszy wymiar człowieczeństwu.
Chcę podzielić się z nim swoimi przemyśleniami nad taką nadzieją:
– Nie sądzę, by nadzieja ludzi chcących krzywdzić innych była nadzieją wzbogacającą człowieczeństwo. Dla mnie jest to rodzaj fałszywej nadziei – takiej, która człowieka umniejsza. Może być prawdziwa nadzieja, która się nie ziściła, bo sytuacje, których pragnęliśmy – nie zaistniały. Jej prawdziwość łączę nie tylko z faktem, że w ogóle ktoś ją odczuwał, ale i z faktem, że była potwierdzeniem adekwatnym natury rzeczywistości. Jej metafizyczna zgodność z dobrem, pięknem czyni ją automatycznie prawdą.
– Myślisz w średniowiecznym tomistycznym kanonie jedności uniwersaliów – filozof rozpoznaje założenia mojej klasyfikacji nadziei.
– Tak; nadzieja jest uprawomocnioną odpowiedzią na strukturę rzeczywistości. – potwierdzam – Ale patrząc z punktu widzenia psychologii: brak nadziei – to może być nieumiejętność odnalezienia sensu życia. Fałszywa jest nie ta, która zawodzi w oczekiwaniu na konkretne upragnione zdarzenie, ale ta, której żywienie nie rozwija osobowościowo, moralnie; nie pozwala zobaczyć siebie w kategoriach altruizmu, godności. Wielkie ideologie „nadziei”: faszyzm, nazizm i komunizmu, były przyczyną wojen, zepchnęły miliony ludzi w sferę beznadziejności – kolejne fale mieszają kolorowe okruchy piasku, muszli, bursztynów.
– Każdy człowiek ma własną, niepodobną do innych ufność, bo zawiera w sobie jego indywidualne doświadczenia: sukcesów, starań i klęsk. Rozumienie zdarzeń ze swojego życia polega na nadziei, że ich historia jest porządkowana przez sens, który nadaje jej znaczenie – przekrzykuję się z mewami – Tak, jak w młodości nadzieja najczęściej dotyczy zdarzeń przyszłości, które jednostka interpretuje jako najkorzystniejsze dla niej, tak w późnej dorosłości nadzieja ta pogłębia się o pragnienie pewności, że minione zdarzenia, ich doświadczanie i interpretowanie miało sens ponadjednostkowy. Sądzę, że nie jest to już tylko oczekiwanie na najkorzystniejszą z przyszłości, ale pogłębiony zwrot ku własnej przeszłości. Takie uzupełnienie kierunku nadziei wnosi nieoczekiwanie dodatkowy wymiar do teraźniejszości: to wymiar dobrostanu. A dobrostan uczuciowy, psychiczny człowieka budowany jest na poczuciu sensu.
– Czy więc śmierć własna ateisty jest poprzedzona śmiercią wszystkich nadziei? – zastanawiam się – Nie sądzę. Część z nich jest bowiem właśnie tą cofającą się falą, ogarniającą cały nasz los i nasze odpowiedzi na niego, falą – aktem duchowej unifikacji w wierze w ludzki sens tego, co tworzyliśmy. Taka nadzieja integruje negatywne i pozytywne doświadczenia człowieka, jest nieodłącznym składnikiem bilansu naszego życia i podstawą akceptacji indywidualnej historii życia.
Tak, jak niepowtarzalny jest splot doświadczeń będących udziałem każdego człowieka, jego wizja tego, co najlepsze dla niego, jego postrzeganie świata i swoich możliwości – tak też i sens jego życia jest również niepowtarzalny, indywidualny. To, że nadzieja, ufność człowieka są zawsze różne, jednostkowe bo przynależne jednostkowemu, niepowtarzalnemu człowiekowi – nie przekreśla naszych prób oceniania ich według norm ogólnych etyki, kultury, szlachetności.
A że zdolność do odczuwania szczęścia zawiera w sobie także ufność, to i jakość, i świadomość tej ufności, nadziei jest podstawą naszego osobistego odczuwania szczęścia.