Czas. Chwila druga.
Listopadową nocą mróz przeszedł alejkami ogrodu zostawiając za sobą ślad srebrzystego szronu. Wczoraj widziałam kwitnący jeszcze pojedynczy kwiatek stokrotki. Roślinka ta potrafi kwitnąć nawet zimą. Czasami zamarza w pełni kwitnienia lub z pączkami, a po odtajaniu kwitnie nadal. Zupełnie jakby jej czas dojrzewania w teraźniejszości przyciągał w swoje granice pozostałe czasy: przeszłości i przyszłości.
Przygląda jej się Chryzyp, który nauczał, że czas jest wielkością ruchu.
Odwraca się do mnie tłumacząc: – Czas niekiedy określamy jako miarę szybkości i powolności. Czas jest wolną przestrzenią, która pojawia się w związku z ruchem kosmosu, a pamiętaj, że każda rzecz porusza się w czasie i ma swój własny byt. Tak jak całkowicie nieskończona jest próżnia, tak i czas jest całkowicie nieskończony w obydwu kierunkach, a więc i przeszłość, i przyszłość są nieograniczone.
Kiwam skwapliwie głową: – Tak, podoba mi się nasze spotkanie w tej teraźniejszej chwili.
– To, co nazywasz obecną chwilą to tylko umowny czas teraźniejszy. Ponieważ wszystko, co jest ciągłe, jest podzielne w nieskończoność, z powodu zaś podzielności (tego co ciągłe) także każdy czas jest podzielny w nieskończoność, zatem żaden czas nie jest zupełnie teraźniejszy. Czas, nieskończony po obydwu jego krańcach, tzn. po stronie przeszłości i przyszłości oddziela od siebie umowny czas teraźniejszy.
– I sądzisz, że z podzielności każdego czasu w nieskończoność wynika, iż także czas teraźniejszy mogę podzielić?
Chryzyp potakuje: – Gdy podzielisz czas teraźniejszy, otrzymasz tylko części należące do przeszłości i do przyszłości.
A jednak lubię koncepcję czasu teraźniejszego stokrotki: realnego, mocnego zmieszaniem przeszłości z przyszłością, nie dzielącego, lecz łączącego. Dla wielu jest symbolem radości i powodzenia, dla niektórych: duchowości. Żyć tak, aby w każdej naszej teraźniejszej chwili zawierała się nasza przeszłość i urealniona przyszłość, to osiągać pełnię życia.
Anita Barwicka