Pamięć poetki
Dotarłyśmy powolną przechadzką do drugiego otoczonego żywopłotem ogrodu użytkowego Epikura: to winnica, sad z gruszami, figami, jabłoniami. Rozmawiamy o pamięci, która jest naszą tożsamością i o wolności w tym, co wybieram teraz planując przyszłość, ale i wolności wybierania ze wspomnień tego, co potrzebuję.
Wiesława Szymborska przyznaje: – Jestem złą publicznością dla swojej pamięci. Chce żebym nieustannie słuchała jej głosu, a ja słucham i nie słucham. Chce mi zająć uwagę i czas. Podsuwa listy, zdjęcia, porusza wydarzenia, przywraca wzrok, zaludnia umarłymi. Gniewa się, mściwie wywleka błędy, pociesza. Mam jej dosyć, proponuję rozstanie. Uśmiecha się z politowaniem, bo wie, że byłby to wyrok i na mnie.
– A ja pieczołowicie staram się zachować w żywej pamięci jak najwięcej doświadczeń. I dobrych i tych strasznych, i tych niedawnych i tych kilkunastolatki, pomimo pokus by wreszcie je odrzucić i zacząć żyć, ufać od nowa. Tylko czy umiem budować tożsamości od nowa, czy jest to możliwe w próżni? Chyba zawsze trzeba się na czymś oprzeć… – zastanawiam się.
Poetka wzrusza ramionami: – Ja – kilkunastoletnia? Obca i daleka. Tyle niepodobieństwa między nami. Łączą nas krewni i znajomi, ale w jej świecie prawie wszyscy żyją, a w moim prawie nikt. Tak mocno się różnimy. Rozmowa się nie klei. Na pożegnanie nic, żadnego wzruszenia. Zostawia swój szalik z prawdziwej wełny, przez naszą matkę zrobiony dla niej szydełkiem. Przechowuję go jeszcze…
Wyciąga dłoń ku mozaice światła przefiltrowanego liśćmi drzewka laurowego. Migotanie światła to niepokojąca zmienność tego, co zakrywane cieniem i tego, co nagle oświetlane. Zmienia się to, co chcemy zapamiętać i to, co odrzucamy. Zmienne oceny przeszłości korygują wybory tego, kim teraz jestem i kim się chcę stać. Przeszłość subiektywnie nigdy nie zastyga w jedynym kształcie. Metamorfoza siebie samego możliwa jest dzięki ciągłej, ukrytej metamorfozie przeszłości. Pytanie, kim jestem pozostaje niedomknięte dzięki tej wolności, dzięki coraz to innemu rozumieniu, pamiętaniu przeszłości i dzięki mojej zapobiegliwej zgodzie na trwanie chwil głębokich uczuć zarówno pozytywnych, jak i negatywnych. Moją naturę ukształtowały zarówno ascetyczne wybory jak najskromniejszych dóbr, jak i paroksyzmy wielkich marzeń.
Nie czuję się przekonana słowami Cycerona, o tym że skarby natury są łatwe do zdobycia, gdyż natura poprzestaje na małym.