Szczęście

Pamięć przyjemności.

Wiem, że aby czuć się szczęśliwym, czy choćby ogólnie zadowolonym z życia powinnam cenić każdą chwilę przeżywania emocji pozytywnych, nawet tych niewielkich. Większa ilość szczęśliwych chwil, przeżywanych choćby tylko w przypomnieniu skuteczniej czyni życie przyjemniejszym niż silne, ale rzadkie przeżywanie. Wspominam przyjemność dyskusji z uczniami Epikura wśród lilii, kosaćców, róż i kwitnących mirtów w jego ogrodzie. I samo to wspomnienie jest kolejną przyjemnością. Zarówno rozmowy przy dźwiękach muzyki o wolności, zaletach i odpowiedzialności człowieka, jak i pojawiające się falami przypomnienia aromatu drzew pomarańczy, gdy Epikur przekonywał, że mędrzec jest równy bogom są kolejnymi przyjemnościami. Czas wydaje się skrupulatnie odmierzać ilość szczęścia. Sama intensywność przeżywanych przez nas uczuć pozytywnych nie decyduje o poziomie szczęścia i zadowolenia z życia, ponieważ chwile ekstazy są rzadkie i w rachunku życia nie wnoszą aż tak dużo.

Przystaję patrząc na agorę ateńską ozdobioną topolami i platanami posadzonymi wzdłuż dróg i kanałów odpływowych i zastanawiam się jak często nawet te rzadkie chwile głębokiego szczęścia tracimy w perfidnej logice emocji.  Bowiem te same, które nasilają intensywność przeżywania emocji dodatnich, nasilają również emocje ujemne.

Może dlatego Epikur podobnie jak i stoicy zalecali unikanie gwałtownych radości jako uczuć mających swoją cenę w następującym po nich większym smutku czy cierpieniu. Epiktet namawiał nawet do tonowania radości z każdej rzeczy myśleniem o jej utracie. I podobnie niejeden średniowieczny mnich gasił eksplozje radości napominaniem o nadchodzącym końcu życia i sądzie. To skuteczne rady pomocne w zabezpieczaniu się przed dużymi cierpieniami za cenę pozbawienia się dużych radości.

Ale to jaką jestem stałam się dzięki zarówno mocnym chwilom szczęścia, jak i bólu. Gdybym dla spokoju duszy rezygnowała z przeżywania pełnego spektrum uczuć – czy byłabym taka właśnie w tym miejscu? Moja pamięć byłaby inna, moja tożsamość byłaby inna.

Poetka mi odpowiada: -Pewne słowa sprawiają mi trudność. Na przykład stanów zwanych „uczuciami” nie potrafę jak dotąd wytłumaczyć ściśle. Podobnie z „duszą”, wyrazem dziwacznym. Ustaliłam na razie, że to rodzaj mgły, rzekomo od śmiertelnych organizmów trwalszy. Jednak największy kłopot mam ze słowem „jestem”.

Profesor Wyższej Szkoły Bezpieczeństwa z siedzibą w Poznaniu, wykładowca m.in. filozofii.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *