Poszukiwanie sensu. Część 1.
Ustępujące światło dnia zrównoważyło jaskrawe kolory kwiatów, a rosnący półcień wieczoru wyciszył owady. Zanim przeważy chłód nocy znajduję wygodne i w miarę suche mchy, by spróbować medytować nad harmonią tego spokojnego i pięknego ogrodu. Spostrzegam jednak, że jestem uważnie obserwowana.
Viktor Emil Frankl nie sprzyja mojemu dążeniu osiągnięcia na miękkich mchach wewnętrznej równowagi. Wzrusza ramionami i odzywa się:
—Tym, czego człowiek naprawdę potrzebuje, nie jest stan wewnętrznej równowagi, lecz raczej wewnętrzna walka, dążenie do osiągnięcia wartościowego dlań celu czy realizacji swobodnie wybranego zadania.
Tym, czego potrzebuje, nie jest rozładowywanie za wszelką cenę wewnętrznych napięć, lecz wezwanie do wypełnienia potencjalnego sensu. Rozumiesz?
Wstaję i podchodzę do starszego człowieka: —Tak; cenisz bardziej wysiłek, dążenie, poszukiwanie niż bezruch raz przyjętego korzystnego stanu.
—Chodzi o sens życia. To jest właśnie ważne. I trudne — patrzy na mnie —Nie, nie. Nikt jednak nie jest w stanie powiedzieć drugiemu człowiekowi, na czym ów sens polega. Każdy musi dojść do tego samodzielnie, a następnie wziąć na siebie odpowiedzialność wynikającą z odpowiedzi na pytanie: „Co ma dla mnie sens?”. Jeżeli mu się to uda, będzie trwał i rozwijał się wbrew wszelkim upokorzeniom.
Jestem trochę zawiedziona: — Jesteś jednocześnie doktorem filozofii, a także profesorem neurologii i psychiatrii. A także doktorem honoris causa mojego Uniwersytetu: liczyłam na wykład.
Roześmiał się. —Zrozum, nie znam twojego życia. Wiem tylko, iż każdy człowiek posiada umiejętność wznoszenia się ponad narzucony mu los.
Jako psychoterapeuta, rzecz jasna, pragnę dowiedzieć się, w jaki sposób można pomóc człowiekowi osiągnąć ów stan. Jak obudzić w pacjencie poczucie odpowiedzialności za własne życie, na przekór ponurym życiowym okolicznościom?
Przyglądam mu się trochę nieufnie. Jest tak różny od wielu znanych mi nauczycieli usatysfakcjonowanych, że znaleźli dla swoich uczniów właściwy sens ich życia.
A jednak daje mi wskazówkę: — Nie liczy się to, czego my oczekujemy od życia, ale czego życie oczekuje od nas. „Życie” nie jest bowiem mglistym konceptem, lecz jak najbardziej realną i konkretną rzeczywistością, podobnie jak życiowe zadania są także czymś bardzo realnym i konkretnym. To one kształtują nasze przeznaczenie, które w każdym przypadku jest inne i wyjątkowe.
Dlatego żaden człowiek i żaden ludzki los nie może być porównywany z innym człowiekiem i innym losem. Każda sytuacja jest niepowtarzalna i każda wymaga innych reakcji.
dr Anita Barwicka