Obiektywność świata
Staram się przypomnieć sobie ile już przeszłam ścieżek ogrodu… Wiele. Niektóre odkrywałam sama, inne wytyczałam, jeszcze inne pokazano mi. Znam jedynie cząstkę ogrodu życia, ale idąc naprzód praktycznie zakładam, że znam całość. Rozum ostrzega przed możliwymi, groźnymi niespodziankami. Oczywiście; jego argumenty są zasadne, logiczne, ale gdy je przyjmuję: nieruchomieję. Każdy podróżnik w swojej wyprawie zawiesza sąd rozumu i rusza dalej, ufając że to co nieznane jest w swej głębszej warstwie: podobne, a nawet swojskie. Tym, co pozwala iść jest uczucie zaufania do jednolitości świata, do cierpliwych podobieństw kolejnych alejek, kolejnych wymiarów, czasów, relacji, sensów i wartości.
Ci, których spotykam opowiadają o swoich przebytych, przeżytych drogach. Poznali inną część ogrodu, a jednak mają podobny do mojego obraz jego nieznanych części. Nasze wyobrażenia różnią się w szczegółach, ale wspólnie wierzymy, że będą tam, we wspólnej przestrzeni drzewa słodkoowocowe, uczciwość jak niewyczerpalne strumienie i zawsze piękne kwiaty dotrzymywanych obietnic. Nasze wizje różnią się tylko w szczegółach, czasem w nazwach tego samego zjawiska, wskazaniu różnych jego przyczyn, ale zawsze wielorako łączą się ze sobą, wytyczając ścieżkami wspólną drogę, kulturę, naszą rodzinę. Z każdym krokiem utwierdzamy się, że jest to świat realny, godzien zaufania, widziany różnie lecz ten sam.
We wszystkich negocjacjach, sporach i poszukiwaniach sensu dochodzimy do porozumienia zakładając istnienie tej samej obiektywnej prawdy. W oczach każdego odbija się jej obraz inaczej, cenimy ją też w różny sposób w dzieciństwie i w dorosłości, zawsze wierząc, że świat jest właśnie taki, jakim go my widzimy. Jednak obraz świata, który wydaje nam się tak naturalny, tak adekwatny kształtujemy nie tylko patrząc, czując, słysząc i smakując go, ale tworzymy go także z naszych wyobrażeń, mentalnych lub emocjonalnych założeń, myśli i wspomnień. Z rozumowego punktu widzenia to doprawdy istny cud, że się spotykamy, a nasze ścieżki nazywamy wspólnym domem. Widząc tylko jednostkowe rzeczy, zjawiska, pomijamy tajemniczą pustkę pomiędzy nimi i odnajdujemy całość, będącą czymś więcej niż sumą tych jednostkowych, konkretnych rzeczy. Rzeczy jednostkowe dzięki którym żyjemy w całości, mogą się zmienić, a mimo to zachowujemy pewność niezmienionej całości. Przyjaźń nadal jest dobrem, mimo że ten akurat przyjaciel zdradził nas. Spotkaliśmy zupełnie innych ludzi, a jednak potrafimy wspólnie znaleźć miłość. To dopiero w tej ludziom dostępnej całości możemy komunikować się, spotykać i tworzyć.
dr Anita Barwicka