Beccario i kwiaty wdzięczności. Część 2.
Markiz Beccario poprawia coś w zapisanych notatkach, mimowolnie odgradzając się swoją koncentracją ode mnie, od powiewu wiatru z zapachem kwiatów, ziół i fragmentów czyjejś ożywionej rozmowy. Nieruchomieję, by mu nie przeszkodzić.
Pochwycone słowa to dobitniej zaznaczone filary czyjegoś przekonywania; to demokratyczne oświeceniowe hasła wolności, równości, braterstwa. Cichsze odpowiedzi również brzmią lekką nutą nadziei.
Spoglądam na piszącego markiza i widzę, że jego twórcze odgrodzenie się od gwaru spacerujących jest właściwie pozorne. Tekst O przestępstwach i karach to jego filozoficzno – prawnicza wypowiedź w wielkim kulturowym dialogu, formułująca z pozycji filozofii oświecenia zespół podstawowych zasad, jakie winny wyznaczać politykę represji karnej.
Gdyby markiz naprawdę odgrodził się od toczących się wokół dyskusji, manifestów i polemik nikt by nie usłyszał jego głosu, nikt by nie referował jego krytyki podstawowych cech ówczesnego europejskiego wymiaru sprawiedliwości w sprawach karnych.
Pisma to jego odpowiedź. Wyszedł w rozważaniach od powszechnych w kręgach optymistycznych zwolenników filozofii oświecenia założeń, iż celem społeczeństwa jest możliwie największe szczęście możliwie największej liczby ludzi.
Podnoszę jedną z kart, które podał mi wiatr i rozpoznaję elementy filozofii Hobbesa: … społeczeństwa ludzkie są tworem umowy społecznej. Ludzie w umowie społecznej zjednoczyli się dla zapewnienia sobie powszechnego bezpieczeństwa i dla tego tylko celu rezygnują z części przysługującej im wolności naturalnej, która jest prawem wrodzonym każdego człowieka.
Markiz widząc, co czytam, tłumaczy:
-Państwo, które jest tworem umowy społecznej, winno owe wolności i bezpieczeństwo gwarantować, ograniczając ową wolność tylko w granicach niezbędnych. Państwo ma stąd prawo represji karnej, lecz w ścisłych granicach konieczności. Dlatego wnioskuję, iż jedynym celem kary jest jej użyteczność w procesie prewencji ogólnej i szczególnej. Rozumiesz? To oznacza mój sprzeciw wobec całej tej samowoli sądów z ich stosowaniem tortur jako środka dla uzyskania zeznań. Zasady praworządnego prawa muszą zostać zmienione.
Wiem, że samotność Beccaria jest w tym ogrodzie pozorna. Jego ostra i wnikliwa krytyka ówczesnego wymiaru sprawiedliwości karnej, jego okrucieństwa, a także sądowych złowrogich pułapek dla niewinnego człowieka, który dostał się w tryby procesu, jest częścią najżywszego spotkania tej epoki.
dr Anita Barwicka