Oświeceniowy salon. Część 11
W roku naszej wyobrażonej wizyty u barona Holbacha; w 1770, gdy ścierają się idee i stanowiska, brytyjski żeglarz – kapitan James Cook po raz pierwszy dopływa do Australii, odkrywa Zatokę Botaniczną, Wielką Rafę Koralową (dziś wiemy, że jest to największa na Ziemi pojedyncza struktura wytworzona przez organizmy żywe, widoczna z kosmosu jako biała smuga na tle błękitnego oceanu) i tym samym bierze udział w wielkiej oświeceniowej dyskusji o rozwoju ludzkości.
Relacje odkrywców-podróżników to tak pożądane naukowe fakty, a nie tylko mity czy wyobrażenia innych kultur.
Jednak już przy próbie ich interpretacji zaognia się spór.
Część gości barona woła o konieczności likwidacji „przeżytków ” związanych z kulturą średniowieczną, konieczności misji oświecania dzikich, ale dla innych prymitywne religie to „pomniki” przeszłości, a więc cenne dokumenty naukowe pozwalające odtworzyć „dawność ” przez „współczesność „.
W pogoni za faktami Akademia Francuska wysyłała nawet misjonarzy w celu przeprowadzania obserwacji naukowych, (zwłaszcza geograficznych i astronomicznych) przy okazji poznawania wierzeń i obyczajów egzotycznych ludów.
Jednak w zalewie relacji o kolejnych, odmiennych obrzędach, religiach, mitach, baron widzi wciąż te same błędy myślenia. Przy daniach z zamorskich upraw mówi: „—To, że na ziemi rzeczywiście wszystkie narody posiadają jakąś religię znaczy jedynie, że wszystkie pokolenia ludzkie były nieświadome naturalnych przyczyn zjawisk, które wzbudzają ich zdumienie i strach. Idee boga zrodzone niegdyś przez ignorancję, podziw i strach, przyjęte przez łatwowierność i z braku doświadczenia, rozpowszechnione przez wychowanie, przyzwyczajenie i przykład stały się nienaruszalne i święte dzięki autorytetowi. A wierzymy, że posiadaliśmy je zawsze, gdyż posiadamy je od dzieciństwa.”