Oświecenie

Oświeceniowy salon. Część 9.

W rezydencji barona nie mamy co liczyć na spotkanie z lżejszą tematyką — Holbach potępia tańce jako szkodzące zdrowiu! Pozostaje cieszyć się oglądaniem pięknego harmonijnego francuskiego ogrodu.

Goście rozważali koncepcję natury przechadzając się alejkami – szerokimi prostymi ścieżkami, obsadzonymi równoległymi szpalerami drzew. Drepczę za dyskutującymi skwapliwie podsłuchując. W ładzie naturalnym nie ma dobra i zła, gdyż konstrukcja i destrukcja, powstawanie i ginięcie, życie i śmierć stanowią dwa oblicza jednego procesu, którym rządzi prawo konieczności. Natura jako „wielka Całość” sprawia, że działanie człowieka nie jest wolne, a on sam nie jest on ani dobry, ani zły. Odpowiedzialna za jego czyny jest sama natura, całkowicie obojętna wobec poszczególnych bytów. Skoro unicestwia jedne, aby tworzyć drugie, dobro i zło wzajemnie się równoważą.

Mijamy powoli topiary – ozdobnie: geometryczne, figuralne a czasem fantazyjne przystrzyżone krzewy.

Baron twierdził, że poznając spokojną stałość i harmonię przyrody poznamy prawdę o jej materialnej istocie, a rozwój postępowej nauki uchroni nas przed błędem wiary w bogów. Przystaję zaskoczona: -Ateizm byłby więc nieuchronnym efektem edukacji? – zastanawiam się w wreszcie zacisznym bindażu – alei obsadzonej po obu stronach drzewami, które splatając się gałęziami, stworzyły tunel. Wydaje mi się, że wielu gruntownie wykształconych naukowców prosiłoby o dokładniejszą definicję nauki i jej granic, przedmiotu i kompetencji.

Większość dyskutujących gości wybrało biegnącą przez środek ogrodu i wyznaczą oś symetrii główną aleję – mijając obustronne geometryczne aranżacje roślinne, altanki i zmierzając wprost do  oranżerii.

Dla Holbacha człowiek wykształcony rozumie przyczyny zjawisk i staje się ateistą.

Trwoga i cierpienie towarzyszyła narodzinom w myśli ludzkiej: bóstw. Ból, śmierć rozumiano jako skutki działania nadprzyrodzonych, nieprzyjaznych bogów. „Urojenie, które nieszczęśliwy człowiek czyni swoim bogiem, powstało zawsze w pracowni smutku.” Według barona słowem „Bóg” ludzie określali ukrytą, odległą i nieznaną przyczynę widzianych skutków. Uprościli sobie wyjaśniania poddając całą naturę jednemu tylko czynnikowi; jakiejś nadrzędnej inteligencji. To zło, a nie zachwyt istnieniem, złożonością i harmonią świata było dla ludzi motywem poszukiwania bóstwa.

dr Anita Barwicka

Profesor Wyższej Szkoły Bezpieczeństwa z siedzibą w Poznaniu, wykładowca m.in. filozofii.