Platońskie drogi. Część 1.
Na rozdrożu dróg Hermes poprawia uskrzydlone sandały, pozwalające mu na lotne wędrówki bez ograniczeń właściwych śmiertelnikom. To posłaniec bogów, przewodnik prowadzący dusze do Hadesu, bóstwo dróg, podróżnych.
Zbliżam się do niego ostrożnie, mijając zniecierpliwioną postojem grupę kupców, wędrownych nauczycieli, a nawet dwóch gnostyków. Tak, jak Grecy mówili, wystarczy jedno jego spojrzenie i milkną kłótnie — Hermes ma moc uśmierzania waśni i sporów.
— Witaj, ty, który uczyłeś pisma, liczb, przekazywałeś ezoteryczną wiedzę-klucz do świata.
Ty, który dla Platona, jego uczniów, także stoików jesteś personifikacją albo emanacją Logosu. — Pozdrawiam go, ukrywając niepokój o skutek naszego spotkania.
— Ach! Platon! Ten starzec zmusił mnie do szacunku! — Hermes: patron retoryki, pisarzy i mówców śmieje się beztrosko, wspominając swoje długie i błyskotliwe negocjacje o Prawdę.
— Przyprowadziłem mu najbardziej przekonywujących sofistów. Podawali przykłady z życia, przekonywali go, że miarą dla Prawdy jest każdy z nas. Każdy sam uznaje czy coś istnieje, czy też nie istnieje. Oklaskiwani politycy tłumaczyli mu, że ludzie nie dysponują żadnym obiektywnym kryterium, które pozwalałoby kierować się ku rozwiązaniom prawdziwym i słusznym. Rozwiązania takie po prostu nie istnieją. Jedyną wskazówką jaką państwa i mędrcy posiadają, jest utilitas.
— Jednak nie mogę zaufać zasadzie użyteczności z dwóch powodów — wtrącam. — Po pierwsze: zależnie od zmiennych potrzeb państwa zmienia się też treść zasady użyteczności.
— Ty wierzysz, że Prawda jest niezmienna? — obrzuca mnie kpiącym spojrzeniem. — Wy, ludzie tak bardzo się od siebie różnicie: to, co dla jednego jest dobre i sprawiedliwe, dla innych jest odrażającą krzywdą. To, co ty nazwiesz miłością, inni ocenią jako sprytne wykorzystanie. A jaki jest drugi powód? — zaciekawia się.
— Słowa nie mogą zmienić całej rzeczywistości. Bywa, że ją tworzą, ale tylko w przestrzeni niezmiennych granic faktów. Ty, którego czasem nazywają bóstwem oszustwa, przemilczasz istnienie tej skali-granicy-normy. Ona chroni i jednostki i całe państwa przed etycznym relatywizmem. Ona pozwala sprawiedliwie rozsądzić nawet prawa, cele organizacji. Platon zrozumiałby sąd w Norymberdze — wzdycham. — Dla niego najważniejszym problemem politycznym jest sprawiedliwość, a podstawą jej poznania: ustalenie Miary tejże sprawiedliwości. — Bawię się odruchowo kaduceuszem. Dwie żmijki przyglądają mi się zaciekawione. — To jedność, niezmienność bytu, dobra i prawdy. Pierwotne pryncypium jest proste i dokładne.