Pamięć o tym, co odrzucone.
O swoim życiu możemy opowiedzieć wiele różnych historii. Czasem sprzecznych dla kogoś ponownie słuchającego, sprzecznych nawet w faktach, bo już zmieniło się nasze widzenie, pamiętanie, rozumienie tego, co wydawałoby się jest już na zawsze znieruchomiałe. Zmieniamy czasami naszą opowieść o sobie, gdy nowe, silne emocje testują dotychczasowe plany, wizje, identyfikacje.
Dawni bohaterowie blakną nie tylko w powolnym zapominaniu opowiadającego. Uwaga pamięci wydobywa inne szczegóły, konteksty tego, co kiedyś tak mocno nas dotykało. Kolejne doświadczenia i zmieniające się w sensy zdarzeń, motywacji, skutków – wszystkiego, co kształtuje los – zmienia też temat i formę naszych opowieści. Kolejne przeobrażenia naszej osobowości, ewolucje cenionych wartości, wyznaczonych celów sterują naszą pamięcią i uwagą. Chcemy rozumieć siebie jako osobę konsekwentną, czyli racjonalną, preferujemy więc opowieści zgodne z naszym akceptowanym obecnym obrazem siebie. Na wpółświadomie zmieniamy więc szczegóły zdarzeń, o których sądzimy, że nas ukształtowały. Porządkujemy je chronologicznie, rozbudowujemy a czasem dyskretnie modyfikujemy, tak prowadziły i tłumaczyły naszą obecnie przyjętą tożsamość.
Jedne autonarracje dotyczą niewielkiego, ale bardzo istotnego fragmentu, inne prowadzą przez całą historię życia, będąc swoistym rdzeniem. Z czasem nawet historie krótkie, epizodyczne i te przemilczane w pamiętnikach splatają się w jedną linię naszego życia tak, jak je obecnie rozumiemy. Linię tą czasami udaje się nam spleść z historiami innych ludzi, innych pokoleń. Splecione losy stają się naszą historią, przyjętą nicią życia, w której doświadczenie jednego człowieka jest jedynie częścią.
I tylko poetom udaje się nie odrzucić historii, które wydają się być zawstydzająco sprzeczne z tymi, które obecnie chcemy uznać za kluczowe. Problem w tym, że na choćby najbardziej wytrzymałej linie trudno jest stabilnie iść, wybierać inne kierunki, inaczej kształtować poglądy, preferencje, zmieniać decyzje. Dla wolności tworzenia siebie, elastyczności reakcji potrzebujemy wielowymiarowej przestrzeni, a nie liny. To z przerwanych, kiedyś rozwijanych w zupełnie innych kierunkach linii naszych dążeń, pragnień, prób powstaje wytrzymała przestrzeń naszych możliwości i siły. Rację mają poeci pieczołowicie chroniący każdy strzępek dawnych tożsamości. One tworzą kulę wielu nici, wielu wzorów i one stanowią nasz prawdziwy obraz życia.