Drugi szamański krąg
W rozedrganym powietrzu nad ogniem krążą iskry, wciąż zmieniając wzory zagęszczonej żywej energii, mieszając bezczasową przestrzeń przepływającą nieustannie przez wszystkich ludzi i wszystkie rzeczy. Widzę szamana tańczącego pomiędzy światami: materialnym, energetycznym i duchowym, prowadzącego nas poprzez niekończące się zmiany; narodzin, śmierci, stawania się, przemijania, pór roku i etapów życia do uzdrawiającego, nieograniczonego świata ducha. A w nim doświadczenie całości natury ma pomóc w działaniach każdemu z tego kręgu.
Manitonquat odwraca się do mnie: — Świat jest taki, jakim go widzisz. I, niestety, wielu widzi siebie jako oddzielonych od innych. Taka izolacja umniejsza nasze człowieczeństwo, oddziela nas od podstawowej prastarej potrzeby współbycia, bliskości i współczucia. — Spogląda na ciasny krąg ludzi. — Sztuka bycia człowiekiem polega właśnie na bliskości z innymi ludźmi. Wszyscy potrzebujemy wymiany intelektualnej, ale też bliskości emocjonalnej. Każda istota… Ludzie… Potrzebują wsparcia, zrozumienia, czułości. Tymczasem idea, że wszyscy jesteśmy powiązani, że tworzymy jedną rodzinę, jest współczesnemu światu zupełnie obca.
— Jest tyle kultur, cała sieć granic… różnimy się — zaczynam się tłumaczyć.
— Myśl o tym, co uniwersalne, a nie o tym, co wiąże się z określoną kulturą. Ważne jest, jakie prawdy są wspólne dla wszystkich.
— Szamanizm to bardzo dawna filozofia… — Chcę delikatnie przypomnieć, jak bardzo współczesny świat się zmienił. Być może dawna mądrość nie jest w stanie już nam pomóc. I kto z nas jest w stanie zobaczyć jakąkolwiek prawdę w niepiśmiennym przekazie plemion, które tkwią w epoce kamiennej? W końcu mamy epokę mikrochipów, nanotechnologii, lotów kosmicznych… ach, tak: i jeszcze kryzysu ekologicznego, który może znaczyć epokę ostatnią.
— Jeżeli stoimy teraz nad przepaścią — Indianin zwraca na mnie przenikliwe spojrzenie — to czy krok wstecz nie byłby słusznym posunięciem?
dr Anita Barwicka