Uczucia

Kryzysy miłości. Część 1

Wszystko, co spotykam w ogrodzie życia nie pozostaje niezmienne. Rozwija się, rośnie i jednocześnie płaci coraz większą daninę obumieraniu, więdnięciu. To, co tak widoczne w biologicznej skali dotyka także idei, procesów, związków. Mogę jeszcze zaakceptować przemiany niezobowiązujących znajomości, współpracy, nawet przyjaźni – jednak zmiany w miłości budzą lęk i próby samooszukiwania się.

Tak przyjemnie zasypiało się po przeczytaniu starej baśni o zwycięstwie trwałej, niezmiennej miłości. Słowa: „I żyli długo i szczęśliwie.” – to jeden z kluczy do marzeń dzieciństwa. Jednak w każdym związku, także tym zalegalizowanym toczą się zmiany, które mogą złamać poczucie szczęścia, codziennego zadowolenia, a nawet pragnienie dalszego bycia razem. Klasyczny utylitarysta Mill przez szczęście  rozumie przyjemność i brak cierpienia;  przez  nieszczęście  –  cierpienie  i brak przyjemności.

Prawdopodobnie nie istnieje uczucie, które nie ulega zmianom. Jako jedna z indywidualnych reakcji na to, co się z nami i wokół nas dzieje, musi się zmieniać adekwatnie do zmian faktycznych i nawet tylko wyobrażonych naszego otoczenia. Fakty można jednak zakwestionować, sprowadzić do subiektywnej interpretacji arbitralnie wybranego potoku zdarzeń. Przeszłe pomyłki uczą nas wątpliwości. Sidgwick przypomina, że  powszechnie  używane  pojęcia,  jak  „szczęście”  i  „przyjemność”  są  „mętne  i  wieloznaczne”  i  wymagają sprecyzowania. Mimo wszystkich niejasności w rozumieniu naszej sytuacji w bliskim związku, tego czy jesteśmy szczęśliwi, czy tylko upieramy się przy jakimś kojącym wyobrażeniu, zmienia się w nas obojgu uczucie miłości. Zazwyczaj satysfakcja obojga partnerów ze związku maleje z wolna w miarę jego trwania. Czy to tylko kryzys? Czy naturalny proces, który możemy jedynie spowolnić?

Kryzys w bliskim związku zagraża nie tylko naszemu samopoczuciu, ale pełnemu funkcjonowaniu na wielu polach. I jak stres w początkowej fazie zmusza do szukania pomocy, mobilizuje do sięgnięcia głębiej w swoje zasoby, co niewątpliwie owocuje samorozwojem. Może towarzyszyć nam lęk, czy mamy wystarczająco możliwości do tego wymuszonego rozwoju, czy warto ponosić coraz to nowe koszty by przywrócić ten bajkowy początkowy stan intymności, zaangażowania?

Profesor Wyższej Szkoły Bezpieczeństwa z siedzibą w Poznaniu, wykładowca m.in. filozofii.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *