Nadzieja

Lęk wrogiem nadziei.

Zastanawiam się nad naszymi nadziejami, które widoczne są zazwyczaj w czasie, gdy czegoś nam brakuje i czegoś oczekujemy. To nadzieje na to, co ma dopiero przyjść, co ma zostać urzeczywistnione. Są znakiem otwarcia osobowości ku przyszłości. Współistnieją z marzeniami, planami zmiany, powstrzymywaną niecierpliwością. Pozwalają utrzymać nas w stanie gotowości do działania. Zagraża im lęk, który paraliżuje, blokuje zdolność do podejmowania decyzji i działania. Kiedy takiej nadziei zaczyna brakować, nasze myślenie o przyszłości staje się sztywne, zamknięte i coraz bardziej niechętnie podejmowane. Taki przeżerający jak rdza lęk usprawiedliwiająco nazywamy: słuszną obawą, roztropnością, racjonalizmem czy strachem. Jednak nie jest on niczym takim. Nadzieje pozwalają nam utrzymywać być może wystarczający dla działania poziom sił, w tym także motywacji. Racjonalnym jest więc utrzymywać w sobie nadzieje, a nieracjonalnym rezygnować z nich. Obawa i roztropność skłaniają do uważności i mobilizacji sił wobec przeszkód – nie niszczą one nadziei, lecz chronią w działaniu. Najtrudniej zdemaskować lęk ukryty za maską strachu.

Strach to emocjonalny ostrzegawczy znak, że jesteśmy w zagrożeniu życia, np. w sytuacji realnego niebezpieczeństwa. Jest pożyteczny jak czujny zwiadowca. Tymczasem lęk to stan oczekiwania na nieokreślone, nieprzyjemne doświadczenie, wynika z wyobrażonego niebezpieczeństwa albo przewidywanego zagrożenia. Może sprzyjać mu nasza niska samoocena, przekonanie, że nie sprostamy nadchodzącej próbie. Gdy lęk ukrywa się za maską strachów znajdujemy coraz to nowy powód, by zrezygnować z nadziei.

Ten problem dotyka wielu współczesnych ludzi. Kultura staje się więc coraz bardziej „kulturą strachu” – jak pisze norweski filozof Lars Svendsen (ur. 1970) w pracy Strach. Nie jest to jednak patowa sytuacja, bo jak odpowiada słoweński psycholog i teolog Anton Trstenjak: „Człowiek wznosi się poprzez strach do nadziei. Ten wzrost powyżej poziomu zwierząt, którym nadzieja jest obca, waha się nad przepaścią strachu, gdzie grozi bliskość »nicości«. Im silniejsza jest nadzieja, tym dalej za sobą zostawia strach. Im słabsza jest nadzieja, tym bardziej człowiek znajduje się wśród pierwotnego przerażenia, egzystencjalnego lęku, gdzie grozi mu rozpacz”.

Profesor Wyższej Szkoły Bezpieczeństwa z siedzibą w Poznaniu, wykładowca m.in. filozofii.