Ekologia

Pułapki etyki wspólnot

Cały nasz ogród to mozaika wpływających na siebie ekosystemów, które nazywam wspólnotami biotopowymi. Starając się myśleć ekologicznie, rozumiem konieczność obrony praw nie tylko poszczególnych istot z tych wspólnot, lecz także tworzonej przez nie harmonii i całości. Wszystkie byty są od siebie wzajemnie zależne, tworząc wspólnotę życia — jako organiczną całość w skali planety.

— Wszystkie formy życia są samoistnymi wartościami i każda z nich przyczynia się do bogactwa i rozkwitu całokształtu życia na Ziemi. — Wykształcony na Uniwersytecie Yale leśnik Aldo Leopold przygląda się rzece podobnej do tych w stanie Wisconsin, który przemierzał.

— Jeśli chcesz zachować postawę holistyczną — zwraca się do mnie — to musisz przyjąć, że właśnie całokształt życia na Ziemi jest wartością nadrzędną. W dzieciństwie obserwowałem firmowe składy drewna spływające rzeką Mississipi. Drzewa ścinano w północnych lasach Minnesoty. Ale barki stopniowo transportowały coraz mniejsze ładunki. Im bliżej było do XX wieku tym rzadziej pojawiały się na rzece. Eksploatowane lasy nie mogły dostarczać tyle drewna co dawniej. To była moja pierwsza lekcja przyrody.

Nie przerywam mu, gdy zamyśla się.

— Mój ojciec Carl nigdy nie polował na gatunki, których populacje były zbyt małe. Wieszał strzelbę na kołku także w sezonie chowu młodych… Mówił, że wolno zabijać tylko dla żywienia swojej rodziny.

O moim rozmówcy wiem, że brał udział w polowaniach. Jego obawy o środowisko dotyczyły organizmów transorganizacyjnych: zagrożonych gatunków, zagrożonych społeczności biotycznych i ekosystemów, rzek i jezior, oceanów i atmosfery. Jednak założenie jego etyki wspólnot wydaje mi się ryzykowne. Dla niego indywidualne osobniki danego gatunku nie są w pełni autonomiczne, i mają mniejszą wartość, a wartość ekosystemu jako całości jest wobec nich zawsze nadrzędna. Nie umiem zaakceptować faktu, że można poświęcić gatunek w celu ochrony całego ekosystemu, w którym tych gatunków żyje wiele. Ani tego, że wartości jednostek zależą od ich zasługi dla harmonii i integracji całości. Dla mnie to pułapka usprawiedliwiania krzywdy pojedynczych bytów w imię nadrzędnego dobra systemu, który odbiera samodzielność i wartość pojedynczym bytom.

Zaczynamy o tym dyskutować. Argumentuję z pomocą analogii do zasad społeczności gatunku ludzkiego. Profesor uniwersytetu w Wisconsin zgadza się ze mną, że skoro wciąż tak mało wiemy o mechanizmach podtrzymujących stabilność i równowagę środowiskową, musimy zachować szacunek dla Natury. Ale odrzuca moje dopełnienie: także szacunek do każdego osobnika i każdego gatunku.

— Oceń to poprzez analogię do organizmu, w którym dla jego zdrowego funkcjonowania można poświęcić kilka komórek – podobnie w ekosystemie można eliminować osobniki, gdy np. wskutek eksplozji populacyjnej nastąpi zagrożenie jego równowagi. — tłumaczy mi twórca organizacji Wilderness Society. — Poszczególne gatunki nie są na równi ważne, tak pod względem zachodzących w ich populacjach procesów ewolucyjnych, jak i pełnionej roli w funkcjonowaniu całego ekosystemu, podobnie jak różne organy nie są tak samo istotne dla funkcjonowania i zdrowia organizmu. Dlatego słuszne jest to, co sprzyja zachowaniu spójności, stabilności i piękna wspólnoty biotycznej. Niesłuszne zaś jest to, co temu nie sprzyja.

dr Anita Barwicka

Profesor Wyższej Szkoły Bezpieczeństwa z siedzibą w Poznaniu, wykładowca m.in. filozofii.

3 komentarze